22 września 2015

Prolog. Ciąża numer trzy, psidwaki i magiczny pierwszy pocałunek

Rok 2008

Bonjour!

Cieszę się, że szukasz u mnie wsparcia, Ginny. Kto inny mógłby lepiej zrozumieć przyszłą matkę trójki dzieci od kobiety, która jest matką trójki dzieci? Nie zazdroszczę ci tych uporczywych bólów głowy i odruchów wymiotnych wywoływanych zbyt intensywnymi zapachami. Wierzę, że to okropnie uciążliwe, bo Harry ciągle pracuje, a ty musisz zaopiekować się jeszcze dwójką brzdąców. Nic dziwnego, że zwróciłaś śniadanie podczas karmienia Albusa kremem marchewkowym. A ten mały łobuziak poszedł w twoje ślady! Tak sobie myślę... W obu poprzednich ciążach czułaś się wręcz kwitnąco i wspaniale, więc podejrzewam, że możesz nosić pod sercem dziewczynkę, o której tak marzyliście. U mnie było całkowicie na odwrót. Victoire i Dominique dały mi popalić, a cierpienia wynagrodziła mi łagodna ciąża z Louisem. Dzięki temu złotemu chłopcowi czułam się jak na wakacjach i obserwowałam rosnący brzuch bez żadnych przykrych wydarzeń.
Pytałaś, jak to jest mieć w domu tylu urwisów. Ty, wychowana w dziewięcioosobowej rodzinie! Gdyby nie kilka praktycznych zaklęć służących doprowadzeniu do ładu domu, potykalibyśmy się z Billem o większość posiadanych przez nas rzeczy. Dzieciaki wszędzie chcą zaglądać, wszystko chcą dotknąć, obejrzeć z każdej strony i polizać. Przy trójce trzeba mieć nie dwie, lecz trzy pary oczu. Mogłabym ci godzinami pisać o tym, jak ledwo po zaśnięciu jednego trzeba było lecieć do drugiego, potem do trzeciego, a w międzyczasie budziło się to pierwsze... Nie mogę się doczekać, aż odchowamy z Billem nasze słoneczka i staną się one bardziej samodzielne. Victoire zaczęła się już parać magią i potrafi wykonać kilka prostych sztuczek, które ciągle powtarza. Dominique, zazdrosna o zdolności siostrzyczki, ciągnie ją za włosy przy każdej nadarzającej się okazji, a Louisa jak na razie interesują tylko zabawki i stara się nie wtrącać do kłótni rodzeństwa. Jeżeli się nie stara, to płacze histerycznie, chcąc skupić na sobie uwagę domowników. W komiczny sposób wymusza łzy. Często się zastanawiam, co z nich wyrośnie…
Bywa, że jestem okropnie zmęczona i mam ochotę się schować przed całym światem, byleby nie musieć głaskać kolejnego rozpalonego czółka, całować kolejnego pozornie skaleczonego paluszka, nie zbierać z podłogi kolejnej porcji porozrzucanych resztek jedzenia. Ale później patrzę na swoje kochane dzieci i źle o sobie myślę. Wątpliwości i gorsze dni miewa każdy. Jesteśmy dobrymi matkami, Ginny, jesteśmy. Wiem doskonale, że dałabyś radę nawet z większą gromadką i to bez pomocy szlachetnej Molly. A na dolegliwości ciążowe zakup, albo każ to zrobić Harry'emu, wspaniałą miksturę u zielarki Olimpii na Pokątnej. Wnet rozwieje zły nastrój i pozbawi cię nieznośnych bólów. Tę, jaką przyjmujesz teraz, ma mniejsze stężenie wyciągu z figi abisyńskiej.

Całuję ciebie i maluszki,

Fleur

*

Ukochana siostrzyczko!

Doszły mnie słuchy, że spodziewacie się z Harrym kolejnego dziecka. Gratulacje! Oby wszystko potoczyło się po pomyślnym zboczu (tak to się pisze?). Mam nadzieję, że spotkamy się za parę miesięcy w rodzinnym gronie, coraz większym swoją drogą, aby uczcić przyjście na świat małego Pottera lub małej Potterówny.

Pozdrowienia z deszczowej Irlandii,

wujaszek George, Angelina, grzeczny Fred i krnąbrna Roxanne

PS Czy ty i Hermiona umawiacie się na ciąże?

*

Rok 2013

Spotkaj się ze mną po lekcjach koło Wielkiej Sali. Proszę. Daj mi szansę na wytłumaczenie ci, dlaczego zostałaś ofiarą żartu Irytka. To nie była moja wina! Chcieliśmy wywinąć numer komuś innemu. Nie wiem, jak mam prosić cię o przebaczenie…. Z krótkimi włosami również wyglądasz ślicznie. Ufam, że sowa doręczy ten liścik.

Ted

*

Tedzie Zgredzie!

Nie mam zamiaru się z tobą spotykać i wysłuchiwać głupot. Nie jesteś w stanie wyobrazić sobie upokorzenia, którego doświadczyłam. Utrata włosów przez trzynastolatkę to dramat, wyobrażasz sobie? Co ty właściwie możesz wiedzieć, skoro w jedną sekundę potrafisz stworzyć na głowie afro, a potem zmienić je na loki sięgające kostek? Powinnam cię za to nienawidzić jeszcze bardziej! Ty i twoi wspaniałomyślni koledzy szczuliście Irytka, żeby wszedł akurat WTEDY do łazienki dziewczyn. Wiedziałeś, że tam jestem, ale miałeś głupią nadzieję, że zaatakuje Beatrice zamiast mnie? Już to widzę. Poproś o coś Irytka, a zrobi wszystko na odwrót, aby cię zdenerwować! Po pięciu latach pobytu w Hogwarcie doskonale powinieneś znać tę nędzną kreaturę! Ten różowy proszek, który natychmiastowo skrócił moje lśniące fale, działa nieodwracalnie! Będę czekać całe lata na to, by znów upleść warkocze albo zrobić sobie koński ogon...
Nienawidzę cię, Edwardzie Lupinie. Ciebie i tych twoich głupich niebieskich kołtunów. Kiedyś obiecałeś moim rodzicom, że się mną zaopiekujesz. Chęć popisów, jak widać, jest silniejsza. Już nigdy się do ciebie nie odezwę.

Mocno wkurzona,

panna Victoire Weasley

*

Rok 2014

Drogi pamiętniku,

Nie dowierzam. Stało się. Ted mnie pocałował i była to najbardziej magiczna chwila w moim życiu.
Siedzę i siedzę…
Przygryzam pióro, robi się coraz ciemniej, parapet jest okropnie zimny. Nie wiem, co napisać, bo jedyne, o czym myślę, to jego ciepłe i aksamitnie miękkie usta, a cała reszta nie ma najmniejszego znaczenia. Tylko ten księżyc tak pięknie lśni... jakby dla nas.
Przypomniał mi się fragment pewnego ładnego poematu:

Dam ci wspomnienie żółtej róży ujrzanej o zachodzie słońca
na wiele lat przed twoim urodzeniem.
Dam ci objaśnienia ciebie samej, teorie na twój temat,
prawdziwe i zaskakujące nowiny o tobie.
Mogę ci ofiarować swoją samotność, swoją ciemność, głód
swojego serca; usiłuję przekupić cię niepewnością
i zagrożeniem, i klęską.*

*

Rok 2015

Kochana Hermiono!

Wspólne przyjęcie urodzinowe dla Lily i Hugo wypadło rewelacyjnie! Patrzę na ich wspólne zdjęcia i nie mogę się nadziwić, jacy są podobni do siebie! Sto procent krwi Weasleyów. James i Albus odziedziczyli urodę Harry’ego i jego rodziców, a mój kwiatuszek, już ośmioletni, to mieszanina mnie i obu babć. Zaś w Hugo widzę Rona, mimo że ma twoje oczy i nosek. Rose naprawdę zaimponowała mi swoim oczytaniem. To niezwykle mądra dziewczynka, która będzie zbierać w szkole same najwyższe oceny. Wspaniałe te nasze dzieciaki, prawda? Musimy się częściej spotykać w rodzinnym gronie, bo nim się obejrzymy, pociechy zaczną się rozjeżdżać, a potem rozpoczną dorosłe, samodzielne życie, o czym ciężko mi na razie myśleć.
A wracając do przyjęcia… Lily w dalszym ciągu jest zachwycona balonikami zmieniającymi kształt. Raz jest kocię, potem pufek albo psidwak. Obserwowanie tego sprawia jej niesamowicie dużo radości, no i twierdzi, że jak zacznie naukę w Hogwarcie, to chce psidwaka. Na razie nie chcę rozwiewać tych marzeń. Chociaż ostatnio rozmawialiśmy z Harrym o tym, iż dzieci są już na tyle duże, aby móc wziąć odpowiedzialność za zwierzę w domu. Poza tym Lily wciąż dopytuje o twoje cudowne malinowe ciastka z nutą kardamonu. Wiem, nie jestem mistrzynią wypieków, ale przyszło mi na myśl, że może podesłałabyś mi przepis? Kruchutkie ciasto i polewa z białej czekolady, mmm, nic dziwnego, że tak smakowały dzieciom. Choć nie bardziej niż cynamonowy tort z lawiną tęczowych cukierków w środku. Zauważyłaś, jak James ułożył się pod stołem i łapał do ust wszystko, co spadało? Krztusiłam się ze śmiechu, ale Harry dawał reszcie dzieciaków tak wspaniały pokaz czarów w tym samym czasie, że nie odważyłam się upomnieć Jamesa.
Chyba robię się stara i zanadto sentymentalna, bo oglądam fotografie z urodzin z rozrzewnieniem. Było kameralnie i rodzinnie, inaczej od reszty ogromnych imprez pod szyldem „Weasleyowie i spółka”, niezwykle sympatycznie, dlatego dziękuję tobie i Ronowi za przystanie na nasz pomysł i zorganizowanie solenizantom magicznego wieczoru. Z pewnością będziemy mieli co wspominać, a za rok być może powtórka? Dopóki nasi potomkowie nie wydorośleją na tyle, żeby wspólne urodziny uważać za powód do wstydu.

Całuję i ściskam,

Ginny

PS Lily butnie stwierdziła, że jest już za duża na lalki, jednak później bawiła się nią w najlepsze!

*

PRZYTULISKO DLA BEZDOMNYCH ZWIERZĄT MAGICZNYCH „LUNABALLA”

Z dniem 20 grudnia 2015 roku przekazujemy państwu Potter pod stałą opiekę dwa psidwaki: sukę Mączkę i psa Paluszka. Oba zwierzęta przebywały w ośrodku od momentu urodzenia (15 lipca 2011 roku) i przed adopcją przebyły dwutygodniową kwarantannę. Państwo Potter zrzekają się przyjęcia wyprawki od ośrodka w postaci: dwóch gąbczastych legowisk dla średniej wielkości istot magicznych, dwóch wełnianych koców i czterech metalowych misek.

Za darowiznę 100 (słownie: stu) galeonów na rzecz potrzebujących zwierząt serdecznie dziękujemy.

Podpisano:

Fiona Penelope Perkins, założycielka przytuliska „Lunaballa”

*

Kochany synu chrzestny!

Widzieliśmy się nie tak dawno temu, ale nie chciałem poruszać pewnego tematu przy Ginny. Wiesz, że oboje stresujemy się wysłaniem Jamesa do Hogwartu, mimo że sami uczyliśmy się tam w mrocznych, niebezpiecznych czasach.
Ty będziesz już na siódmym roku i masz na głowie mnóstwo obowiązków, zwłaszcza że otrzymałeś ostatnio odznakę Prefekta Naczelnego. Jednakże jesteś jedyną osobą, która mogłaby mieć na oku Jamesa. Nie każę ci go śledzić ani nic z tych rzeczy, niestety jest wielkim łobuzem i nie chciałbym, aby wpadł szybko w kłopoty. Dlatego jeśli będziesz świadkiem rzeczy, które nie powinny mieć miejsca, śmiało go przyhamuj lub napisz do mnie, a ja zajmę się tym w odpowiedni sposób. Dobrze wiesz, jaki jest James. Nadpobudliwy, psotliwy, złośliwy. Poza zasięgiem wzroku rodziców jeszcze bardziej się rozbestwi. Nie mówię, że na tobie spoczywa odpowiedzialność za jego zachowanie, a jednocześnie chcę móc na ciebie liczyć.
Życzę ci wszystkiego najlepszego w nadchodzącym roku szkolnym! To już ostatni dzwonek na zadecydowanie, kim zostaniesz w przyszłości. Po cichu liczę na to, że nie zrezygnujesz z pomysłu szkolenia się na aurora, o ile myśl o tej pracy naprawdę wywołuje w tobie tyle radości. Ucz się jak najlepiej i sumiennie wykonuj swoje obowiązki, nie pozostawiając niczego na zaś.
Dołączam drobny upominek, który z pewnością wystarczy ci na kilka wizyt w Hogsmeade.

Trzymaj się,

wuj Harry

*

Cześć mamo, cześć tato!

W Hogwarcie jest super. Podają tu tak smaczne jedzenie, że chciałbym ciągle jeść. Wieża Gryffindoru jest jakaś mała. Nie mogę się doczekać pierwszej lekcji latania na miotle. Trochę za wami tęsknię. Obiecuję, że nie będę rozrabiać. Następnym razem napiszę więcej!

James

*fragment poematu autorstwa Jorge Luisa Borgesa

16 komentarzy:

  1. Naprawdę bardzo fajny prolog. Niektóre fragmenty powalają. "Tedzie Zgrzedzie" albo "Nienawidzę cię, Edwardzie Lupinie. Ciebie i tych twoich głupich niebieskich kołtunów.". Czekam z niecierpliwością na dalszy ciąg.
    Pozdrawiam serdecznie
    Patrycja

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz. Akurat piszę sobie rozdział pierwszy. Będzie ciut dłuższy niż prolog, ale bez przesady. Staram się każdemu bohaterowi nadać własny styl wypowiedzi, a wiadomo, że dzieci będą pisały listy inaczej niż dorośli - jednocześnie mniej i bardziej emocjonalnie (zależy, jak na to spojrzeć). Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
  2. Muszę przyznać, że jestem zauroczona tym prologiem. Po przeczytaniu tak wielu opowiadań osadzonych w potterowskim fandomie nie przypuszczałam, iż znajdę coś oryginalnego i utrzymanego w lekkim tonie. Twoje zdolności pisarskie są niezwykle ujmujące i nie mogę się doczekać dalszego ciągu tej historii, która, mam nadzieję, ponawi się już niebawem. Niezwykle ubawiłam się czytając list Victoire. Zwrot, którym rozpoczęła wiadomość do młodego Lupina sprawił, że niemal popłakałam się ze śmiechu, a przyznać muszę, iż w ostatnim czasie ciężko jest wywołać u mnie taką wesołość i za tą właśnie wesołość chciałabym Ci bardzo, ale to bardzo podziękować.
    Pozdrawiam serdecznie,
    Hazel.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jeden z najprzyjemniejszych komentarzy, jakie kiedykolwiek otrzymałam <3 Nie sądziłam, że swoją twórczością poprawię komuś nastrój aż do takiego stopnia, jak u Ciebie. Piszę już pierwszy rozdział, który również będzie utrzymany w lekkim stylu (jak i całe opowiadanie). Mam nadzieję, że jeszcze tu zajrzysz i się nie zawiedziesz, bardzo dziękuję Ci za to, że pozostawiłaś po sobie ślad. Pozdrawiam Cię ciepło :*

      Usuń
  3. Śliczny prolog. Też czytałam Love, Rosie, ale nie pomyślałabym, że taka niepozorna powieść może zainspirować do napisania ff na podstawie HP :) Czuć, że jedno pisze dorosła kobieta, a inne prowadzone jest wypowiedzią typowo dziecięcą, i chwała Ci za to! :) Obym przeczytała tuż przed publikacją rozdziału, bo nie chcę czekać długo na dalszą część :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wreszcie się doczekałam od Ciebie komentarza :P No widzisz, tak się składa, że jeszcze piszę, ale długo nie będziesz musiała czekać. Jeszcze mam w planach zmianę szablonu, więc muszę coś wykombinować.

      Usuń
  4. Uwielbiam Love, Rosie, to jeden z niewielu filmów na których płacze rzewnymi łzami. Jeszcze nie wiem, co dokładnie tutaj Cię zainspirowało, co do których bohaterów... Podobały mi się te listy, głownie matek, bo to takie pocieszne, No i te dzieciaczki;). Podobały mi się tez te fragmenty o Tedzie Zgredzie :D ale nie łapie, dlaczego nazwałaś Lupina Edwardem, tak było naprawdę? Ciekawi mnie, kto bedzie głównymi bohaterami. Mam nadzieje, ze niedługo dodasz pierwszy rozdział. Zapraszam Cię na Niezaleznosc-opowiadanie o młodym pokoleniu-na zapiski-Condawiramurs

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz :D Co mnie zainspirowało dokładnie w tym opowiadaniu? Chyba sama forma... Książka "Love, Rosie" również jest powieścią epistolarną i bardzo mnie to urzekło. Edward to pełne imię Teda - choć wątpię, aby ktoś używał tej dość staroświeckiej formy, chyba że ktoś jest na Teda zły - w tym przypadku Victoire. Myślę, że na głównych bohaterów HNP wyrosną takie postacie jak Albus, Rose czy Scorpius, ale będę się starała, aby nie zabrakło nikogo. Wyżej wymienionej trójki może być najwięcej. Całuję ;*

      Usuń
    2. Kurde, chyba powinnam w takim razie przeczytać ksiażkę Love Rosie. ale to jak będę mieć nastrój na płakanie, podejrzewam
      Okej, czyli podobnie jak u mnie, tylko że u mnie rocznik Lily i Hugona jest tym pierwszym, powiedzmy, choć i starsi mają dużo do powiedzenia xD
      Zapraszam na nowość do mnie na zapiski-condawiramurs

      Usuń
    3. Polecam książkę, jest w niej znacznie więcej wątków niż w filmie, no i historia dotarcia do siebie Alexa i Rosie trwa znacznie dłużej... Niebawem pojawi się i Lily z Hugo, ale na razie skupiam się na innych postaciach. Do Ciebie niedługo wpadnę :)

      Usuń
  5. A więc kolejna historia Hogwartu w twoim wydaniu. Jeszcze więcej imion, obcych mi nazwisk i jakiś dzieci, poza tym wyczułem, że tu jest bardzo słodko, tak rodzinnie i bezproblemowo. Początek mi nieco zgrzytał, bo było, że skoro się źle czuje, to pewnie będzie miała dziewczynkę, bo w poprzednich ciążach kwitła i czuła się wyśmienicie, a potem jest, że ona miała zupełnie odwrotnie, ale okazuje się, że miała tak samo, że też ciąże z dziewczynkami dały jej popalić, a jedynie chłopaczek był ukojeniem i takim spokojnym przejściem tych 9 miesięcy. O ile czarodziejki też tyle czasu chodzą w ciąży, bo ja tam się nie znam. Spodobał mi się charakter Jamesa, ale trochę dziwne, że nikt nie potrafi go choćby minimalnie utemperować.

    Pozdrawiam:
    j-i-s.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz :) Chodziło o to, że obie czarownice miały odwrotne doświadczenia z ciążami, bo Fleur źle czuła się będąc w ciąży z dziewczynkami, a Ginny będąc w ciąży z chłopcami czuła się dobrze, dopiero ostatnia ciąża dała jej popalić - z dziewczynką, a Fleur spokojnie przeszła ciążę z chłopcem. Mam wrażenie, że nie jest to takie pokręcone. A czarodzieje to nadal ludzie, więc najpewniej wszystkie sprawy związane z rozmnażaniem są takie same. Nie miałeś chyba za wiele do czynienia z dziećmi, ja zresztą też nie, ale niektóre potrafią być niezłymi łobuziakami. James trochę psoci, ale kiedyś się uspokoi. No i nie zapomnijmy, że w listach pojawiają się też luźne przemyślenia i nawiązania, bo zależy mi na zachowaniu listownego charakteru w tym opowiadaniu.

      Usuń
    2. Oj, miałem i do dziś mam wiele do czynienia z dziećmi. Po pierwsze mam własne dzieci, po drugie bywam na świetlicy dla dzieci z katolickich, ale niestety też z biednych, patologicznych lub zapracowanych rodzin, a po trzecie to ja trenuje dzieci... w sumie nastolatków, ale to nadal dzieci. Uczę pięściarstwa... boksu. Wiem, że dzieciaki są różne, ale mnie jako ojcu, w życiu nie przyszłoby do głowy, by np po wysłaniu dziecka na kolonie, prosić np kolegę, który tam będzie, by nieco malucha przypilnował i ogarniał by nie broił. Takie rady, prośby, itd kojarzą mi się raczej z babami. To naprawdę matki mają takie odruchy. Ja jak jadę z dzieciakami na kolonie, czy zawody, to właśnie kobiety, które znam i matki tych dzieciaków podchodzą do mnie i mi mówią jak ja mam postępować z ich dziećmi, albo bym miał oko, i tak się martwią i w ogóle i w szczególe. Tatusiowie raczej ograniczają się do "nie jest na nic uczulony, niech się dobrze bawi, jakby broił, to może pan ryknąć".
      Ja wiem o co ci chodziło z tą odwrotnością. Chodziło ci, że w ciąży były w jednym czasie, i gdy ta czuła się dobrze to ta druga czuła się źle. Mnie chodziło o to, że przechodziły tak samo, bo zarówno jedna i druga lepiej przechodziła ciąże z chłopcami, a gorzej z dziewczynkami. Po prostu tu można było zrozumieć to w dwojaki sposób.

      Usuń
    3. Myślę, że Harry zrobił to bardziej dla Ginny niż dla siebie. Nie jest to napisane wprost, ale z pewnością matka martwiła się bardziej o losy pierworodnego. Dlaczego nie chciał poruszać tematu przy niej? Ano dlatego, żeby nie zaczęła przeżywać mocniej jego wyjazdu do Hogwartu. Niemniej jednak nie widzę niczego złego w tym, że wysłał liścik chrześniakowi (z którym jest w bardzo przyjacielskich stosunkach) i poprosił, aby ten czasem zerknął na jego poczynania... Tym bardziej, że w moim uznaniu i odczuciu Harry jest bardzo czułym i opiekuńczym ojcem, co można było nawet wywnioskować po ostatniej filmowej oraz książkowej scenie. Tobie tego typu rzeczy mogą się kojarzyć z babami, ale nie możesz - nawet jako ojciec - tworzyć teraz stereotypu, bo zabrzmiało to tak, jakby mężczyźni nie mieli uczuć wobec dzieci i każdy z nich był gorzej niż powściągliwy.

      Usuń
    4. Ja niestety jestem strasznie stereotypowy. Choć może właśnie stety. Nie przeczę jednak, że są ojcowie, którzy się przesadnie troszczą i lelają, oraz matki typu heter, co wcale nie okazują uczuć. Świat zna i takie przypadki i nie można im zaprzeczać. Ocenia się jednak zawsze po większości, czyli poniekąd generalizuje. Mężczyźni mają uczucia wobec dzieci, choć w większości okazują je nieco inaczej niż matki. A tak, Harry zawsze mi się wydawał (po tych fragmentach co je oglądałem) taki miękki, taki przesadnie dobry, taki mało męski po prostu. Dlatego trudno mi w nim teraz, gdy czytam cokolwiek jak jest już starszy, dostrzec w nim męża i ojca. Dla mnie to zawsze będzie ten nudny okularnik. Z całej tej trójki tak naprawdę lubiłem Hermionę, a poza tą trójką, to tego złośliwego blondaska, ale też tylko w pierwszej i chyba drugiej części, bo potem się zrobił taki... nijaki. Jednak tak jak mówię. Ja oceniam po fragmentach jakie widziałem, no i nie przeczę, że postacie z HP były moim zdaniem strasznie jednolite, takie wyidealizowane. Ja nie umiałem w tym dostrzec niczego życiowego i dlatego HP mi się nieszczególnie podobał, a np Narnie uwielbiałem (choć nie wiem czy można to porównywać). Pytanie tylko, czy ty tworzysz swoje opowiadanie tylko i wyłącznie dla fanów HP, co wiedzą jakie wydarzenia miały miejsce w przeszłości, czy dla każdego?
      No i musisz też brać pod uwagę, że każdy czytelnik oceni bohatera według siebie, bo widzi go swoimi oczami. To co dla ciebie jest dobre i ciekawe, dla innych może być nudne. Oczywiście piszę tu o zachowaniu bohaterów. Dla ciebie może być jakiś bohater troskliwym i opiekuńczym mężem oraz ojcem, a dla mnie pantoflarzem bez jaj (oczywiście nie mówię tutaj o Harrym, bo aż tak ten twój mi jeszcze nie podpadł).

      Usuń
    5. Oczywiście, że tak. Nigdy nie zmuszę czytelnika, aby widział coś tak, jak postrzegam to ja. I szanuję Twoje zdanie na temat Harry'ego, bo sama nieszczególnie pałałam do niego miłością, moją uwagę zawsze przykuwały drugoplanowe postacie. Masz rację z tym, że to opowiadanie wydało Ci się sielankowe, a postacie zachowują lekkie przerysowanie z kanonu, być może kiedyś obierze ono (opowiadanie) nieco inny tor? Wolałabym, aby osoby, które tu zaglądają, znały HP, bo dla kogoś niezaznajomionego Harry Potter to przede wszystkim mały czarodziej, który musi uratować swój świat, a co dopiero przeskakiwać myśleniem w pokolenie jego dzieci (a potem wnuków).

      Cieszę się, że naświetliłeś swoją sytuację i przedstawiłeś męski punkt spojrzenia na sprawę, być może wezmę to pod uwagę w jakimś innym opowiadaniu, w którym przyjdzie mi się zmierzyć z rolą ojcostwa. Wkrótce pojawi się pierwszy rozdział i znów pojawi się Harry. Staram się, aby - ze względu na to, jaką formę obrałam - każda postać miała różny styl wypowiedzi, niektóre fragmenty czytelnik sam musi sobie dopowiedzieć, bo zwykle w listach jest tak, że nie potrzeba nam opisywać każdej sytuacji po kolei. Jest to nie lada wyzwanie, choć i całkiem przyjemne.Jeśli lubiłeś Draco, to dobrze, bo pojawi się zarówno on, jak i jego syn (i jeszcze mnóstwo innych postaci). Pozdrawiam Cię serdecznie, postaram się zajrzeć do Ciebie w najbliższym czasie.

      Usuń